Łączna liczba wyświetleń

sobota, 13 września 2014

Rozdział 4

             Czułam się dziwnie szperając po rzeczach Neymara, ale zawsze chciałam to zrobić. Przyznać trzeba było, że dom miał zadbany. Drzwi do jego pokoju były lekko uchylone. Walczyłam ze sobą, czy wejść do środka. Zrobiłam to. Zaparło mi dech w piersiach. Jego pokój był ogromny i urządzony inaczej, niż sobie wszyscy wyobrażali. Nie był piłkarski, wręcz przeciwnie. Gdybym nie wiedziała, kto tu mieszkał, na pewno stwierdziłabym, że to pokój jakiegoś biznesmena. Czarna pościel, meble... Ogólnie pomieszczenie było utrzymywane w ciemnych kolorach. Podeszłam do ogromnej szafy i otworzyłam ją. Przeszedł mnie dreszcz, gdy poczułam zapach Neymara. Tak, jakby stał obok mnie. Ale to było niemożliwe. Piłkarz był już pewnie w samolocie, a ja musiałam się w końcu skupić. Zeszłam do kuchni i nalałam sobie szklankę wody. Davi przybiegł do mnie i wtulił się w moje nogi. Uśmiechnęłam się do niego i kucnęłam przy nim.
- Głodny?
- Bardzo - wyszczerzył się do mnie. Nie miał jeszcze kilku zębów, więc widok szczerbatka bardzo mnie rozbawił.
- Spaghetti? - pokiwał energicznie głową. - To siadaj - pomogłam mu usiąść na krześle i zabrałam się za przygotowanie obiadu.
- Kiedy tata doleci?
- Myślę, że za jakąś godzinkę będzie w Berlinie - uśmiechnęłam się do niego.
- Będę mógł obejrzeć mecz?
- No oczywiście - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Następne minuty minęły w ciszy. Makaron ugotował się, przygotowałam sos. Mały oblizał się, gdy podałam mu talerz. Wziął kęs. Minę miał dziwną. - Smakuje? - spytałam niepewnie.
- Jest... pyszne! - krzyknął przy okazji podskakując na krześle. Ulżyło mi od razu.
- Cieszę się.
- Kto nauczył cię gotować?
- Trochę sama, ale głównie mama mnie uczyła - powiedziałam mniej entuzjastycznie.
- A gdzie jest? Została w Lizbonie?
- Nie Davi... Moich rodziców już nie ma... - miałam łzy w oczach, ale musiałam szybko się otrząsnąć.
- A gdzie są?
- Mieli wypadek... Jestem pewna, że są teraz w niebie - uśmiechnęłam się blado.
- Przykro mi - posmutniał.
- Ale to było dawno, żyjemy teraźniejszością - zabrałam od niego pusty talerz. - Chcesz jeszcze? - Kiwnął głową. Musiałam przyznać, że mały miał żołądek. Ja swojej porcji nie zjadłam, gdy on kończył drugą.
- Zjadłem - pokazał pusty talerz.
- To teraz możesz iść się pobawić w ogrodzie - szybko pobiegł, a ja w tym czasie zabrałam się za zmywanie naczyń. Zmęczona opadłam na kanapę i włączyłam telewizor. Na każdym kanale te same informacje:
"Bitwa najlepszych"
"Czy tym razem Barcelona wygra?"
"Co pokaże nam trio Neymar-Messi-Suarez?"
Westchnęłam. Piłka, piłka i jeszcze raz piłka... Nie minęło 15 minut, jak do domu wbiegł Davi. Naprawdę nie wiem, skąd on miał tyle energii...
- Co się stało?
- Zmęczyłem się...
- To chodź tu do mnie - zrobiłam mu trochę miejsca. Davi od razu wtulił się we mnie. - Tylko pilnuj czasu, bo za 4 godziny mecz.
- Dobrze.
Zasnęliśmy bardzo szybko. Miałam cudowny sen. Śniło mi się, że jestem żoną Neymara... Mamy piękne dzieci, dom... Czułam się kochana. Tak, jak nigdy. Obudził mnie Davi. Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem. Byłam pewna, że minęły minuty. Usłyszałam hałas z telewizora. Mecz. Szybko oprzytomniałam i zerknęłam na mój zegarek, 20:32.
- Tyle spałam?!
- Byłaś zmęczona - Davi przytulił się do mnie.
- Bez przesady, wszystko ok? Nie jesteś głodny ani nic?
- Nie - spojrzał na telewizor. - TATA! - krzyknął. Spojrzałam na ekran. Neymar. Szedł pewnie po murawie. Gdy kamera najechała na niego, uśmiechnął się szeroko i wysłał buziaka. Zrobiło mi się w środku tak ciepło... Składy. Nie interesował mnie skład Bayernu, więc nawet nie zwróciłam uwagi kto grał. W końcu Barcelona: Bravo, Alves, Alba, Bartra, Pique, Rakitić, Xavi, Iniesta, Messi, Suarez i Neymar. Skład marzenie, pomyślałam.
- Chodź tutaj - zawołałam Daviego do siebie. Sędzia rozpoczął mecz. Serce waliło mi jak oszalałe. Każdy odbiór lub stratę piłki przeżywałam bardziej niż zwykle. Łzy pojawiły się w 38 minucie, gdy Robben trafił do bramki. Mały też posmutniał. 1:0. Takim wynikiem zakończyła się pierwsza połowa. W przerwie szybko umyłam Daviego i wróciliśmy akurat na drugą połowę. Żadnych zmian ani w Berlinie, ani w Barcelonie. Kolejna załamka... Lewandowski na 2:0 w 61 minucie. Na całe szczęście w naszej drużynie gra Lionel Messi. To on zmienia wynik na 2:1 w 70 minucie. Na naszych twarzach pojawił się lekki uśmiech, który przerodził się w falę euforii w 87 minucie, gdy bramkę na 2:2 strzelił Suarez. Dogrywka. Siedzieliśmy skupieni na kanapie i mieliśmy zaciśnięte kciuki. Płacz Daviego, Neymar zostaje ostro sfaulowany przez Alabę, którego sędzia wyrzuca z boiska. Dramaturgia! Podbiegłam do małego i mocno go przytuliłam.
- Wszystko będzie dobrze - wyszeptałam mu do ucha. Pociągnął nosem i wrócił ze mną na kanapę. Neymarowi udało się wstać. Grymas na jego twarzy sprawił, że zaczął boleć mnie brzuch. Była 117 minuta.
Enrique przywołał do siebie piłkarza. Był bardzo zdenerwowany. Ney zaczął się z nim kłócić i wbiegł z powrotem na boisko lekko kulejąc. - Widzisz, już jest dobrze - starłam łzę z policzka Daviego. Neymar coraz bardziej grał pressingiem na obrońcach Bayernu. Zdziwiła mnie jego determinacja. Opłaciło się.
"GOOOOOOOOOOOOOOOOLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLLL", zaczął krzyczeć komentator. Neymar okiwał wszystkich, nawet bramkarza i strzelił do pustej bramki. Zaczęliśmy skakać i krzyczeć wniebogłosy. Cieszynka Neya trafiła do mojego serca. Podbiegł do kamerzysty i powiedział bezgłośnie "Te amo Luisa y Davi". Końcowy gwizdek i łzy radości. Barcelona zwycięzcą LM... Zaczekaliśmy na podniesienie pucharu. Gdy transmisja skończyła się, odniosłam małego do łóżka. Zasnął od razu gdy przykryłam go kołdrą. Poszłam umyć się. Dobrze mi to zrobiło. Zimna woda, która spływała po moim ciele pomogła mi uspokoić myśli. Powiedział kocham was... czy nie? Może tylko mi się wydawało? Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica. Założyłam dresy i poszłam do łóżka. Zamknęłam oczy, ale nie potrafiłam zasnąć. Cały czas miałam w głowie obraz Neymara. Nie spałam do trzeciej. Promienie słońca przebudziły mnie o 5:29. Załamana przewróciłam się na drugi bok. Usłyszałam pukanie do drzwi. Poprawka, walenie do drzwi. Szybko zbiegłam na dół. Serce strasznie mi waliło. Niepewnie otworzyłam drzwi i do domu wszedł Neymar z Bartrą. A właściwie wnieśli się wzajemnie. Byli zalani w trupa. Piłkarze w rękach trzymali butelki z szampanem. Spojrzałam załamana na mojego pracodawcę. Odstawił butelkę na szafkę i podszedł do mnie.
- Luisaaaaa, mooojeee koanie - zaczął mamrotać. Wyciągnął do mnie ręce, ale szybko się odsunęłam. Bartra szczerzył się do mnie w dziwny sposób, ale nie zwracałam na niego uwagi. - Jesteem mistrzeeeeeeeeem! - krzyknął.
- Neymarze da Silva Santos Juniorze - syknęłam i zmroziłam go wzrokiem. - Czy możesz łaskawie zamknąć się i nie budzić swojego syna? - spoważniał od razu. Zadzwoniłam po taksówkę, która zabrała Marca do domu, a ja próbowałam wciągnąć Neya do jego sypialni. Rzuciłam go na łóżko.
- Chodź do mnieee - powiedział.
- Jak wytrzeźwiejesz - zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i schowałam twarz w dłoniach. Davi cicho usiadł koło mnie. - Co się stało mały? - przytuliłam go.
- Głodny jestem - ziewnął.
- To chodź - chwyciłam jego rączkę i poszliśmy do kuchni. Zrobiłam mu tosty, a sobie kawę. Z śmiechem na twarzy patrzyłam jak zajada śniadanie. Wzięłam łyka gorącej kawy i od razu poczułam się lepiej. Tak, jakbym spała 8 godzin, a nie 2. Mały zjadł wszystko i pobiegł jeszcze do łóżka, a ja położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor, przykryłam się kocem i zaczęłam się nudzić. Koło 10 usłyszałam ziewanie. Odwróciłam się i zobaczyłam Neya. Nalał sobie kawy i usiadł koło mnie.
- Moja głowa - jęknął.
- Nie dziwię ci się. Wróciłeś do domu tak spity, że chciałam cię wyrzucić. Potem, zacząłeś krzyczeć i dobierać się do mnie - otworzył szeroko oczy.
- Przecież ja nigdy...
- A jednak. Ale spokojnie, nie powiem, że mi się nie podobało.
- Ale jesteśmy mistrzami - wyszczerzył się do mnie.
- Jak noga?
- Lepiej.
- O co poszło z Enrique?
- Chciał mnie zmienić, ale się nie dałem.
- Opłacało się - przegryzłam wargę. Patrzył na mnie jak na ciastko. Przysunął się do mnie.Dotknął mojego policzka, zamknęłam oczy. Po chwili otworzyłam je z ogromną pewnością siebie.
- Mogę? - spytał zbliżając swoją twarz do mojej.
- Nie - odparłam stanowczo. Zatrzymał się i spojrzał na mnie smutno. - Musisz! - przyciągnęłam go do siebie. Wpił się w moje usta. Nasze oddechy miały ogromny problem z synchronizacją. Ney był spokojny w przeciwieństwie do mnie. Ogromnie podniecała mnie myśl, że mogę go teraz przytulić, dotykać, całować...
- Przepraszam za poranek - wysapał przy moim uchu.
- Jezu wybaczam - rzuciłam się na niego. Położyłam ręce na jego torsie. Położył mnie pod siebie i szybkim ruchem zdjął koszulkę. Moje dłonie powędrowały ku jego mięśniom. Delikatnie palcami zakreślałam kółeczka. Neymar położył swoje ręce na moich pośladkach. Zamarłam na moment, ale szybko oswoiłam się z nową sytuacją. Zjeżdżał z pocałunkami coraz niżej. Po szyi aż do... piersi. Jęknęłam z rozkoszy kiedy znalazł się tuż nad dekoltem. Przyciągnęłam go do siebie. Nasze wargi znowu się spotkały. I nie tylko one... Ney delikatnie wsunął swój język do moich ust. Niepewnie złączyłam nasze języki i od razu rozluźniłam się. Szybkim ruchem, przerywając na chwilę pocałunek, zdjął ze mnie bluzkę. Czułam jak zaczynają palić mnie poliki ze wstydu. Ale czułam się akceptowana przez Neya. Złożył pocałunek na moim brzuchu potem podbrzuszu... Spojrzał na mnie łobuzersko. Odpłynęłam do świata, z którego nie chciałam wraca. Coś trzasnęło za nami. Neymar odsunął się powoli ode mnie oblizując swoje nabrzmiałe wargi. Bałam się spojrzeć za siebie. Niepewnie mój wzrok powędrował do drzwi wejściowych. Stała tam Bruna. Wredny uśmiech nie schodził jej z twarzy. Piłkarz ubrał szybko koszulkę, zrobiłam to samo.
- Widzę, że szybko sobie nową szmatę znalazłeś - powiedziała.
- Po pierwsze, nie szmatę, po drugie, to nie twoja sprawa - warknął na nią.
- Bruna - usłyszałam pisk Daviego. Podbiegł do niej i mocno przytulił.
- Hej szkrabie - pocałowała go w policzek.
- Ney, ja już pójdę - powiedziałam cicho. Przeszłam chwiejnym krokiem obok ex Neymara. Założyłam buty i wyszłam z domu. Usłyszałam za sobą krzyki.
- Ty chciałaś do mnie wrócić?! - krzyknął Neymar i po chwili wybuchł śmiechem. Więcej nie słyszałam, byłam za daleko. Wróciłam szybko do domu brata. Drzwi otworzyła mi Isabel. Spojrzała na mnie niepewnie.
- Sama? - spytała.
- Tak - odparła szybko.
- Musimy pogadać.

  
                                                                    




































A więc jest czwóreczka :) Muszę przyznać, że dziwnie mi się pisało xD 1/3 rozdziału wgl nie mogłam napisać, ale jak się rozpisałam, to się rozpisałam na dobre :D Mam nadzieję, że rozdział podobał się tak samo jak mi  :)




 


12 komentarzy:

  1. Bruna -,-
    Nigdy jej nie lubiłam.
    Czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Super blog *.* Czekam na nastepne rozdzialy :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite ♥ kocham to :D Ney taki wspaniały ♥
    tylko Bruna mnie wkurzyła :<
    czekam na następny :)
    buziaki :*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kapitalny rozdział , czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. haahaha nie mogę z tego zdania: patrzył na mnie jak na ciastko :)
    Swietny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha..xD Teraz przypomniała mi się taka bluzka z ciastkiem i napis :
    Pokaż cycki dam ci ciastko :D
    JPRD..co ja piszę, dobra skupiam się.
    Świetny rozdział ;) Czekam na nn
    *.*
    Myśle że będzie nie długo :) Mam nadzieje że Marc nic nie spieprzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bruna sama jest szmatą i niech spada.;D
    Coś tu mało Marca, ale czuję,że będzie go w następnych rozdziałaś dużo!:)
    Good!:D Pisz dalej!;)
    /Omg

    OdpowiedzUsuń
  8. Bruna... WYPAD!! Bo jeszcze namieszasz i Luisa do Bartry wybędzie xd
    Omonom, cudny rozdział *.*
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudny rozdział pisz szybko nn :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Niecierpliwie czekamy na następny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajnie, że Barca wygrała ♥
    Świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  12. 25 yr old Structural Analysis Engineer Xerxes Breeze, hailing from Listowel enjoys watching movies like "Snows of Kilimanjaro, The (Neiges du Kilimandjaro, Les)" and Flying. Took a trip to Boyana Church and drives a McLaren F1. kliknij tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń