Łączna liczba wyświetleń

piątek, 3 października 2014

Rozdział 7

                                    CZYTASZ? ZOSTAW KOMENTARZ ZE SWOJĄ OPINIĄ :)


       Obudziłam się wyspana jak nigdy. Spojrzałam na zegarek i zdziwiona zerwałam się z łóżka. Spałam 16 godzin... Poszłam się umyć i szybko wróciłam do pokoju. Chwycił telefon i sprawdziłam, czy nikt czasem do mnie nie dzwonił. 3 nieodebrane połączenia od Neymara... No tak... Nie odezwałam się słowem od wczorajszego popołudnia. Zadzwonię do niego później, pomyślałam i wybrałam zupełnie inny numer. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos...
- Cześć piękna - wymruczał do słuchawki. Zrobiło mi się gorąco, ale szybko się ogarnęłam.
- Marc... Musimy pogadać.
- Właśnie to robimy kotku.
- Nie przez telefon. Wpadniesz do Neya?
- Oczywiście - szybko odpowiedział. Założyłam stary dres i zeszłam do kuchni. Na stole leżała kartka. Bez problemu rozpoznałam pismo brata. W końcu pisał tak paskudnie, że aż wstyd.
"Lu, idziemy pozałatwiać wszystkie najważniejsze sprawy związane ze ślubem, do tego idziemy do ginekologa. Będziemy wieczorem. Bądź grzeczna, całuję"
Westchnęłam głośno i zaparzyłam sobie kawę. Ogarnęłam trochę kuchnię i wyszłam z domu brata i poszłam do domu chłopaka. Wiedziałam, że nie będzie go na miejscu, miał wizytę u dentysty. Po kilku minutach zobaczyłam Marca z ogromnym bukietem róż. Jęknęłam i podeszłam do niego. Przestraszył się mnie.
- Matko, skąd ty się tu wzięłaś? - zaśmiał się.
- Mało ważne, chodź - zaprowadziłam go do domu. Wręczył mi kwiaty i usiadł na kanapie. Zaniosłam bukiet do kuchni i wstawiłam go do wazonu. Do szklanki nalałam soku i wróciłam do salonu.
- O czym chciałaś pogadać? - spytał.
- O nas...
- Cieszę się. Podjęłaś decyzję? - był pewien swego. Niestety.
- Chcę być z Neymarem, nie z tobą - łza poleciała mi po poliku. Stałam teraz odwrócona do Marca plecami, ale mogłam się domyśleć, że był wyraźnie zawiedziony.
- Jesteś pewna? - przerwał niekończącą się ciszę.
- Chyba... Tak - powiedziałam pewniej niż czułam. Usłyszałam, że nagle zerwał się z kanapy i szybko podszedł do mnie. Chwycił mnie za nadgarstki i zmusił, żebym odwróciła się w jego stronę. - Za bardzo go kocham...
- A ja?
- Co ty? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nic do mnie nie czujesz?
- Przy tobie czuję się bezpieczna...
- No właśnie!
- Ale przy Neyu kochana... - pocałował mnie. Delikatnie, namiętnie... Rozpływałam się pod wpływem jego pocałunku... A on to wykorzystał. Chwycił mnie w talii i pogłębił pocałunek. Zapomniałam o całym świecie. Marc zdjął moją bluzę od dresów i zaniósł mnie do sypialni. Położył mnie delikatnie na łóżku, a ja tylko spokojnie zamknęłam oczy i pozwoliłam mu robić swoje. Zdjął ze mnie dresy, potem sam się rozebrał. Całował każdą część mojego ciała, a ja drżałam za każdym razem gdy jego oddech łaskotał moją skórę. Potem poczułam ból. O wiele mniejszy niż za pierwszym razem, ale jednak ból. Na całe szczęście malał z każdą chwilę. Po pewnym czasie rozkosz i ból przerodził się w najpiękniejsze uczucie. Marc opadł na poduszkę obok mnie i pogładził mnie po poliku, a ja zasnęłam. Miałam piękny sen... Cała nasza trójka rozumie tę sytuację i chłopacy są ze mną na zmianę. Sen był taki realistyczny... A zwłaszcza stłumiony krzyk Neymara.
- Kurwa nie wierzę! - otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na postać stojącą w drzwiach - Neymar... Potem mój wzrok przesunął się na leżącego obok mnie Marca. Szybko zaskoczyłam o co chodzi i otworzyłam szeroko oczy.
- Ney, to nie tak jak myślisz... - zaczęłam. Gadka każdego przyłapanego... Przeszedł obok mnie i chwycił za gardło Hiszpana. Szybko się ocknął i zaczął dusić. - Ney nie...
- Zamknij się dziwko! - krzyknął i z całej siły uderzył "przyjaciela" w twarz. Łzy płynęły mi powolnym strumykiem po polikach. Neymar nie oszczędzał się. Na jego dłoni zobaczyłam krew i o dziwo nie Marca, ale samego Brazylijczyka. Kiedy twarz Hiszpana przestała przypominać jego twarz, a stała się zakrwawionym elementem ciała, Ney podniósł się i złowrogim spojrzeniem zmierzył mnie. Zdążyłam się szybko ubrać. - Bartra! Taki z ciebie przyjaciel?! Odradzałeś mi ją, bo sam chciałeś mieć Luisę! Wynoś się z mojego domu!
- Ney - zadławił się własną krwią.
- Jesteś nikim. Właśnie skończyłeś swoją karierę w Barcelonie! Już ja tego dopilnuję! - rzucił w stronę Marca koszulkę. Gdy Hiszpan włożył ją na siebie, Brazylijczyk błyskawicznie wyrzucił go z pokoju. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Zjechałam po ścianie na podłogę. Przysunęłam kolana pod brodę i cicho łkałam. Neymar usiadł na łóżku i zaczął płakać.
- Ney - szlochnęłam.
- Zamknij się! - wydarł się na mnie.
- Daj mi chociaż coś wytłumaczyć...
- Co tu jeszcze tłumaczyć? Przespałaś się z moim byłym przyjacielem! Zachowałaś się jak Bruna! Tsa, nawet gorzej!
- To nie tak!
- To po co on tu dzisiaj był?
- Wyjaśniałam mu, że nie możemy być razem, bo kocham ciebie!
- Wyjdź i nie wracaj. Kiedy pojadę po Daviego będziesz mogła się spakować. Zostaw klucze przy skrzynce i nie wracaj tu... - powiedział cicho. Wyraźnie się uspokoił.
- Ney ja...
- Powiedziałem, że masz tutaj nie wracać! Z nami koniec! - wstał i wyszedł z domu, a mi nie pozostało nic innego jak zabrać swoje rzeczy. Ze łzami w oczach wyciągałam ubrania z wielkiej szafy. Gdy zabrałam wszystko, rozejrzałam się uważnie po domu Neymara. Po raz ostatni. Zamknęłam za sobą drzwi, klucz położyłam koło skrzynki i wróciłam do domu brata. Potem zrobiłam najgorszą możliwą rzecz. Chwyciłam butelkę z wódką, która leżała sobie w barku. Odkręciłam powoli ją i do moich nozdrzy dotarł znienawidzony smród. Przełknęłam głośno ślinę i pociągnęłam duży łyk alkoholu. Zakrztusiłam się, ale zdołałam przełknąć. Czułam jak pali mnie przełyk, ale z każdą sekundą podobało mi się to coraz bardziej. Poszłam do swojego pokoju ciągle łykając kolejne dawki wódki. Wypiłam może pół butelki jak odleciałam. Dosłownie. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, dopóki nie obudził mnie znajomy głos Isabel.
- Matko boska Lu! - krzyknęła. W drzwiach zobaczyłam brata. Wyraźnie był zniesmaczony moim widokiem. Doskonale pamiętaliśmy, jak rodzice pili w domu. Nie tak często jak alkoholicy, ale jak się napili, to do nietrzeźwości. Szybko wyszedł, ale na całe szczęście została ze mną Isabel.
- Jaaaa - próbowałam coś powiedzieć, ale zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Po raz pierwszy i ostatni upiłam się. Kiedy poczułam się lepiej wróciłam do swojego pokoju. Is siedziała na łóżku.
- Co się stało skarbie - pogłaskała mnie po głowie.
- Jaa nie esteeem skarbem. Jestem dziwką! - krzyknęłam.
- Co ty wygadujesz?!
- Dzisiaaj zdradziiam Neya... Z Marciem, który teaz wygląda akk pół dupy zza krzaka - zaśmiałam się.
- Boże... - Is zakryła sobie usta dłonią. Bez słowa przytuliła mnie. - Czy to definitywny koniec? - spytała ze łzami w oczach. Kiwnęłam potwierdzająco głową i wtuliłam się w "siostrę".






































 Podjęłam ważne decyzje w sprawie tego bloga. Otóż.. Skracam go do minimalnych rozmiarów. Prawdopodobnie będą jeszcze 2 rozdziały i epilog. Powód?
Żadnych nowych pomysłów, mało czasu na pisanie, ogólnie bajzel w życiu xD 

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że podjęłaś taką, a nie inną decyzję. Bardzo przywiązałam się do tego bloga ;_;
    Czekam na kolejny rozdział :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. o cie Jezzusie Navasie... WIEDZIAŁAM, ZE TO TAK SIĘ SKOŃCZY! Nie no, Bartra sobie w tym blogu u mnie przeskrobał. Mam na niego focha! XD
    Biedny Ney :(
    Jakie dwa rozdziały... :'(
    Czekam na kolejny :( :')

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się porobiło :D
    Świetny jak zawsze <3
    Czekam :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste
    Zgłaszam sie do pomocy przy blogu
    ale serio

    OdpowiedzUsuń
  6. coooo już tylko dwa rozdzialy?? czekam na rozwój sytuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kapitalny , czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Napita Lu jak fajnie gada!xD
    Marc jest niedobry!-.-
    Neymar się wkurzył!:((
    O szkoda, ale czekam na nie!:)

    OdpowiedzUsuń